[PL/EN] Czytaj z Marcinem 11/2025 - "Powrót do przyszłości : w trzech opowieściach", ["Back to the Future"], George Gipe & Craig Shaw Gardner

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
Dzisiaj będzie o kolejnej już książce przeczytanej w 2025 roku, lecz tym razem możecie zostać zaskoczeni.

Jest bowiem trochę nietypowa na tle pozostałych, o których zdarza mi się pisać – a mianowicie… nie jest, nazwijmy to, książką oryginalną, a raczej – sksiążkowanym filmem. A właściwie to trzema, bo z tylu części składał się ten klasyk.

Przed Wami książkowa wersja przygód Marty’ego McFly’a i Doca Browna, ich przygód, które przeżyli wędrując srebrnym DeLoreanem poprzez czas.

A że to klasyka sprzed 35-40 lat (w zależności od części), to mam jakieś takie niejasne przeczucie, że wszyscy dobrze wiecie, jak te przygody wyglądały. I nie będę ich zbyt szczegółowo opisywać.

Ale na wszelki wypadek – SPOILER ALERT, bo może jeszcze ktoś tych filmów nie oglądał?
Today’s post is about yet another book I’ve finished in 2025 — but this time I might actually surprise you.

This one stands out a bit from the rest, because… well, it isn’t really a “real” book in the usual sense. It’s a novelization. And not of just one film, but of an entire classic trilogy.

Yep — we’re talking about the book version of Marty McFly and Doc Brown’s time-hopping adventures in their iconic silver DeLorean.

And since the movies came out something like 35–40 years ago (depending on which part we’re talking about), I’m pretty sure most of you already know the story inside out. So I won’t dive too deep into the plot.

But just in case: SPOILER ALERT for anyone who somehow still hasn’t seen the films.
Generalnie koncepcja jest taka, że Doc przerobił swojego DeLoreana na wehikuł czasu i miał zamiar przetestować go na spokojnie przy udziale Marty’ego.

Plany wzięły w łeb, bo akurat w kluczowym momencie zjawili się Libijczycy, którzy – oszukani przez Doca – postanowili go odstrzelić.

Chaos sprawił, że Marty wylądował za kierownicą wehikułu i dotarł do roku 1955, na co był kompletnie nieprzygotowany. Wrócić do swoich czasów samodzielnie też nie umiał.

Pozostało mu tylko spróbować odnaleźć swojego przyjaciela w wersji sprzed dekad i liczyć na to, że ten już wtedy będzie umiał znaleźć rozwiązanie jego kłopotów.
The setup is simple. Doc turns his DeLorean into a time machine and plans a calm, controlled test with Marty.

Naturally, nothing goes according to plan. The Libyans — who aren’t exactly thrilled about being tricked by Doc — show up at the worst possible moment and open fire.

In the confusion, Marty jumps into the car, gets thrown back to 1955, and suddenly has to deal with the fact that he has absolutely no idea how to get home.

His only hope is to track down the younger version of Doc and rely on his early genius to save the situation.
Już samo to zapowiadało się na trudne. Jednak przy podróżach w czasie wiele może pójść nie tak.

Marty’emu udało się trafić w kłopoty idealnie. Będąc w przeszłości, spotkał osoby, których nie powinien, i to najbardziej ze wszystkich – swoich rodziców.

Skutek był taki, że jego matka, zamiast zakochać się w ojcu Mart’ego, zakochała się w samym Martym – co automatycznie oznaczało, że on sam nie pojawi się na świecie.

Krótko mówiąc – w tej części Marty zajmuje się głównie tym, żeby zniechęcić swoją przyszłą mamę do siebie, tacie z kolei zaś dodać pewności siebie, żeby okazał się dla niej wystarczająco interesujący.

Jak możecie wydedukować po tym, że była to dopiero pierwsza z trzech części – udało mu się to, a że zachował swoje wspomnienia, to mógł też wrócić tę odrobinę wcześniej, na tyle, by uchronić Doca przed Libijczykami…
And honestly, that alone would be enough of a problem. But if time travel has taught us anything, it’s that things can always get worse.

Marty manages to run into the worst people possible — his own parents. And, of course, chaos follows.

His mother falls for him instead of his dad, which instantly puts Marty’s own existence in jeopardy.

So in this part, he has to play cosmic matchmaker: gently push his future parents together while convincing his mother that he, in fact, is not her dream guy.

And yes — since there are two more films — it won't be a secret, that he eventually succeeds. He also makes it back early enough to save Doc from the Libyans.
I niby wszystko wróciło na swoje miejsce (może trochę ulepszone, działania Marty’ego w 1955 przyniosły dodatkowe korzyści uboczne), wszyscy żyliby długo i szczęśliwie, gdyby Doc nie miał natury badacza, wyjątkowo ciekawskiego, i nie postanowił dla odmiany wybrać się w kolejną 30-letnią podróż, tylko tym razem w przyszłość.

To, co tam ujrzał, sprawiło, że postanowił złamać zasady i zabrać tam również Marty’ego z jego dziewczyną, by mogli zapobiec nieszczęściu, które miało czekać ich dzieci.

By tego uniknąć, trzeba było znów wrócić do 1955, tam zniszczyć pewną książkę, a potem na spokojnie wrócić do 1985.

Oczywiście pomimo zachowywania ostrożności, nie udaje się uniknąć kolejnych komplikacji, które potem trzeba odkręcać przez cały film, a skoro tak, to i książkę też.

I oczywiście, skoro była jeszcze jedna część, to i ta misja ratunkowa się powiodła. Z grubsza.
With everything fixed (and even slightly improved thanks to Marty’s unintended tweaks to 1955), you’d think the story would end there. But Doc, being Doc, can’t help himself. Instead of relaxing, he takes a 30-year leap into the future.

What he finds there makes him break his own rules: he drags Marty and Marty’s girlfriend along so they can prevent a disaster waiting for their future kids.

To set things right, they need to go back to 1955 again, destroy a certain book, and then return safely to 1985.

Naturally, nothing goes smoothly, and the whole plot turns into a long chain reaction of fixes, mishaps, and increasingly complicated consequences.

And since there’s still a third part left, yes — the mission works out. More or less.
Bo o ile przyszłość została wyprostowana i potomkom Marty’ego już nic nie groziło, to… Marty utkwił w 1955, a DeLorean z Dokiem w środku został trafiony piorunem i zniknął.

Jak się okazało, Doc (ten z 1985 roku) wylądował na Dzikim Zachodzie roku 1885. I nie mógł stamtąd wrócić, bo pojazd uległ uszkodzeniu, a potrzebne części miały dopiero zostać wynalezione kilka dekad później.

Niemniej zdołał skontaktować się z Martym przesyłając mu list Western Unionem, informując go zarazem, gdzie może odnaleźć wehikuł i wskazówki, jak go naprawić, by bezpiecznie wrócić do 1985. Jednocześnie zabronił prób podróży do XIX wieku w celu sprowadzenia go do właściwej epoki.

I może Marty by posłuchał, gdyby nie ujrzał nagrobka, z którego wynikało, że Doc (ten z 1985) został zastrzelony w 1885 tydzień po wysłaniu listu do Marty’ego.

A że przyjaciel pozostaje przyjacielem niezależnie od epoki, postanowił go uratować.

Kolejna podróż w czasie, kolejne zmiany losów trzymające w napięciu do ostatnich chwil i zakończenie kompletnie ex machina – no ale przecież wiedza i zdolności Doca nie mogły pójść na marne.
Because solving the future comes at a price. Marty ends up stuck in 1955, and DeLorean — wrong place, wrong time — gets zapped by lightning and vanishes with Doc inside.

Turns out he’s been sent all the way to 1885, straight into the Wild West. And he can’t come back, because the car is damaged and the parts he needs simply don’t exist yet.

Still, Doc manages to send Marty a letter via Western Union, explaining where to find the DeLorean and how to repair it. He also makes one thing clear: absolutely no travelling to 1885 to rescue him.

And Marty might have listened… if he hadn’t seen a gravestone suggesting that Doc would be shot just a week after writing that letter.

And when a friend is in danger, no century is off-limits.

So: one more jump, more complications, more timeline chaos, and a finale that is delightfully deus ex machina — but honestly, would we expect anything else from Doc?
Książka wiernie odwzorowuje filmy, więc jeśli komuś się podobały te historie na ekranie kinowym czy telewizyjnym, spodobają mu się też na kartach książki.

Mnie na pewno książka pomogła poukładać sobie w głowie to, co widziałem na filmie i lepiej zrozumieć bieg wydarzeń – choćby dlatego, że postaci pojawiają się jako zapisane imiona i nazwiska, a nie jako twarze. I dlatego, że czytać można swoim tempem, pozwalającym na dokładne przemyślenie wszystkiego, a nie narzuconym przez reżysera, producenta i aktorów.

Co w perspektywie paradoksów czasowych jest rzeczą zdecydowanie mile widzianą.
The book sticks very closely to the films, so if you enjoyed the trilogy on screen, you’ll likely enjoy reading it too.

Personally, I appreciated how clearly everything is laid out on the page. Characters show up as names, not faces, and you can read at your own pace — which is great when you’re trying to make sense of time-travel logic.

And when it comes to paradoxes, that extra breathing room definitely helps.
A co do samych historii – cóż. Żyjąc obecnie, w 2025, wiemy, że autorzy nie najlepiej poradzili sobie z przewidywaniem i opisem roku 2015.

Jesteśmy też świadomi, że podróże w czasie – jeśli kiedykolwiek w ogóle będą możliwe, co nauka raczej dość stanowczo wyklucza – zdecydowanie nie będą w zasięgu samotnie działającego naukowca, choćby i najgenialniejszego.

I że do wyjaśnienia pojawiających się w filmie/książce paradoksów czasowych czasem trzeba tworzyć naprawdę skomplikowane teorie i sugestie (których w treści oczywiście nie ma).

Niemniej mimo to, mimo konieczności zawieszenia niewiary (i to na naprawdę solidnym kołku), ogląda/czyta się to cały czas bardzo przyjemnie.

Jest napięcie, nie brakuje emocji – strachu o życie bohaterów, radości, gdy wszystko idzie zgodnie z planem, wzruszeń, gdy i Doc świadomie zmienia własną ścieżkę czasu i losu.

Mamy też całkiem przyzwoitą i sensowną ewolucję bohaterów pod wpływem tego, co widzieli i czego doświadczyli w różnych epokach.

I choć my sami dotarliśmy już w przyszłość znacznie dalej niż Doc i Marty planowali, to ich przygody wciąż są dla nas dobrym źródłem rozrywki. I zapewne pozostaną takim przez co najmniej parę dekad.

Ode mnie mocna ocena bardzo dobra (8/10).
As for the story itself — let’s be honest. Sitting here in 2025, we know the creators missed the mark with their version of 2015.

We also know that, if time travel ever becomes possible (which science strongly doubts), it’s not going to be the work of one brilliant, eccentric inventor in a garage.

And to explain some of the paradoxes in these films/books, you’d need theories complicated enough to give physicists headaches — none of which make it into the narrative, of course.

Still, despite all that, despite the very sturdy hook your suspension of disbelief has to hang on, it’s genuinely fun.

There’s tension, there’s emotion — fear, joy, moments that hit surprisingly hard, especially when Doc decides to change his own fate.

The characters grow in believable ways, shaped by everything they’ve seen across different eras.

And even though we’ve now blown past the “future” Doc and Marty visited, their adventures still hold up as solid entertainment. And they’ll probably stay that way for decades.

For me, it’s an easy, confident 8/10.
PS. Nie pytajcie, dlaczego na okładce dali jakąś luksusową limuzynę zamiast DeLoreana… PS. Please don’t ask, why on the cover there is some luxurious limousine, not the DeLorean…


0
0
0.000
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
3 comments
avatar

Manually curated by the @qurator Team. Keep up the good work!

Like what we do? Consider voting for us as a Hive witness.


Curated by ewkaw