Enemy - Eeeee, ale że co

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Witam.
Kurde mać, znowu obejrzałem film od A24 i znowu... srogo się zawiodłem. Może nie natrafiłem na takiego koszmarka, jak ostatnio, ale za to ze znanymi i cenionymi nazwiskami stojącymi za całością, w końcu Denis Villeneuve to nie byle kto. Miałem hype na to dzieło, Gyllenhaala uwielbiam, Villeneuve też wiadomo, lecz drobna lampka zapaliła mi się po zobaczeniu ocen naszych krytyków, które były dość dziwnie niskie, mimo, że kurde, mamy tu takie nazwiska...

7627165.3.jpg

We "Wrogu" wykładowca historii natrafia nagle przypadkowo na swojego sobowtóra i w dziwnie thrillerowej konwencji próbuje się do niego przedostać, co wywołuje kolejne komplikacje. Fabuła jest yyyy... koślawa, nieudolna w próbie zbudowania jakiejkolwiek alegorii, czegokolwiek w tym sensie, wręcz strasznie późno odpala u widza "aaaa... na to nie powinienem patrzeć dosłownie". Nie ma przy tym żadnych konkrenych tropów, wskazówek, czegokolwiek, przez co nawet jak się odpali analityczną część mózgu, nawet jeśli będzie próbował doszukać się "czegoś więcej" - widz tak, czy siak się zgubi.

wrog.jpg

Film też wygląda tanio, jest w większości dość brzydki przez skąpanie absolutnie wszystkiego w brązowym filtrze. Szkoda przy tym wszystkim jego głównej gwiazdy - Jake'a Gyllenhaala, który robi, co może i radzi sobie na tyle, na ile scenariusz mu pozwala. Scenariusz sam w sobie przez dużą część czasu zapowiada się naprawdę intrygująco i miejscami dużo rzeczy bardzo działa i widz nie może się doczekać jakiegoś właśnie konkretnego celu, sensu, czegoś, do czego to zmierza głębiej, bo na tym polu miejscami udało się zbudować świetne, solidne fundamenty. Niestety rozwiązanie wszystkiego, będące co do czego mało klarownym zestawem puzzli bez nawet prowizorycznych instrukcji, tropów, no... rozczarowuje. Widz myśli, że motyw bliźniaków to będzie coś ala Fight Club, tylko, że tam mieliśmy dwóch aktorów, czy cokolwiek w tym klimacie, a finalnie ehhhhhh. Podobno materiał książkowy, na którym to bazuje, jest jeszcze gorszy i to cud, że w ogóle ktoś spróbował to przełożyć na film.



0
0
0.000
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
0 comments